piątek, 8 listopada 2019

Droga Serca – Lekcja 9, podsumowanie

Przychodzę ponownie, by przebywać z wam jako wasz brat i jako wasz przyjaciel, który spogląda na was i widzi w was jedynie światło na Obliczu Chrystusa. A Chrystus jest pierworodnym Ojca, czyli Tym, który został zrodzony, a nie wytworzony. Chrystus jest stworzeniem Boga. Chrystus jest Świętym Dzieckiem Boga. Chrystus jest tym, czym promień jest dla słońca, jaśniejąc wiecznym światłem ze Świętego Umysłu, który nazwałem Abba.

Przychodzę, by przyłączyć się do tej części w was, która trwa zawsze w doskonałej wiedzy, doskonałym pokoju, doskonałym poznaniu i w doskonałym zjednoczeniu z waszym Stwórcą.

Umiłowani przyjaciele, nawet gdy trwacie w waszej świadomości w tej chwili, jesteście twórcą świata, jakiego doświadczacie.

Kiedy stoisz przed kimś twarzą w twarz i na ułamek sekundy zmieniasz pozycję ciała, z którego spoglądasz na niego – już zmienia się twe stanowisko, twa perspektywa – i w tym ułamku sekundy stwarzasz dla siebie nowe doświadczenie. Kiedy spoglądasz na stojącego przed tobą przyjaciela, a umysł przechodzi z poziomu neutralności (czyli z miejsca, z którego zaczyna się każde doświadczenie) w obszar myśli: 
„Och, to jest moja przyjaciółka Maria. To jest mój przyjaciel Saint Germain. A to mój przyjaciel Piotr. To jest moja przyjaciółka Joanna. To jest mój przyjaciel Nataniel…”
– niezależnie od imienia – kiedy już poweźmiesz ową myśl, zaczynasz zmieniać swe doświadczenie.
W tamtej chwili dosłownie jesteś twórcą. Albowiem kiedy nazywasz cokolwiek, definiujesz to zgodnie z cechami, jakie przypisałeś nazwie, której używasz. Kiedy spoglądasz na pole energii wyłaniające się z tajemnicy, jaką jest wasza planeta Ziemia, i wypowiadasz słowo „drzewo”, to natychmiast wnosisz w swe przejawione doświadczenie wszystko to, co kiedykolwiek stwierdziłeś, że kojarzy ci się z polem energii nazywanym przez ciebie „drzewem”. Dlatego twoje doświadczenie jest całkowicie niepowtarzalne. Nie wydarzyło się wcześniej i nigdy się nie wydarzy. Nie da się go powtórzyć. Oto dlaczego Stworzenie jest zawsze nowe.

Chodzi tutaj o następującą rzecz: wszystkie sieci relacji, wszystkie pola energii są absolutnie neutralne. Doświadczenie tworzone jest przez to, jak decydujesz się patrzeć na daną sieć relacji, na dane pole energii. Skutek tej decyzji jest również całkowicie neutralny.

Posłuchajcie uważnie: Wszystkie wydarzenia są neutralne. Jedynie ty nadajesz im wartość. 

Oznacza to przebudzenie szacunku dla tajemnicy, jaką jest Życie. Ale oznacza to również porzucenie własnego osądu drugiej istoty, która chce widzieć drzewo inaczej. Albowiem ciało, które skrystalizowałeś z pola nieskończonej energii, ma tylko jeden cel. Jest narzędziem komunikacji.
Dlatego też niech twe główne postrzeganie, główne światło prowadzące cię przez twoje doświadczenie trójwymiarowej rzeczywistości, wyraża się w ten oto sposób:
Co postanawiam komunikować światu każdym gestem, każdym oddechem, każdym wypowiedzianym słowem i każdą podejmowaną decyzją?
Albowiem dopóki ciało trwa, jesteś bez przerwy zaangażowany w proces komunikowania światu, przejawiania dla świata tego, co postanowiłeś obdarzyć wartością, tego, co przywołałeś do swego doświadczenia i przepoiłeś wartością. To oznacza, że jesteś nieprzerwanie zaangażowany w nauczanie świata tego, co – jak uważasz – jest największą prawdą, największą wartością.
 
Kiedy ekolog patrzy na drwala, denerwując się i osądzając go, lub vice versa, ciało jest wówczas używane, by komunikować wartość osądu. To tworzy lęk i zaciśnięcie się w sobie. A ponieważ wiele, wiele umysłów postanawia cenić sobie prawo do osądzania, to skutkiem tego jest to, co zwiecie waszym światem, w którym wszystko wydaje się wyrażać konflikt, zmaganie, „branie się za łby” – Armagedon, konflikt przeciwstawnych, ścierających się idei. A tuż pod powierzchnią tego wszystkiego wszystkie wydarzenia pozostają całkowicie neutralne.
Nawet gdyby lasy na waszej planecie zostały całkowicie zniszczone, to byłoby neutralnym wydarzeniem. Dlaczego? Ponieważ gdyby wszystkie drzewa zniknęły, gdyby nawet ta konkretna fizyczna planeta, którą zwiecie Ziemią, umarła, zniknęła z widoku, Życie trwałoby nadal. Życie zwyczajnie tworzyłoby nowe światy. Ono czyni to cały czas. Wy to czynicie cały czas.

Tak więc wydarzenia, których doświadczacie, są zawsze neutralne. To, co się dzieje w świecie dokoła ciebie, pozostaje neutralne aż do chwili, w której podejmujesz decyzję, czym to dla ciebie będzie. Dajesz temu wówczas nazwę, a zatem to definiujesz. A gdy to definiujesz, przywołujesz do siebie wszystkie związane z tym skojarzenia. Oto dlaczego nauczałem kiedyś, że mądrze jest wybaczać siedemdziesiąt razy siedem.

Lecz jeśli wybaczasz siedemdziesiąt razy siedem, wówczas w każdym z tych momentów wybaczenia przywołujesz do swego pola energii to, co przypomina ci o bezwarunkowej Miłości, doskonałym pokoju, mocy, która przekracza wszystko, co pojawia się w świecie. Przywołujesz do siebie rzeczywistość Chrystusa. A wszystko to zależy wyłącznie od kamyków, które wrzucasz w swój umysł. 

Zawsze mądrze jest spojrzeć z miłością, gdzie się postawiło granicę, by zobaczyć, na co spoglądasz jak na coś neutralnego, a czego się trzymasz, ponieważ jest wypełnione znaczeniem i wartością, których nie kwestionujesz. Albowiem tam odkryjesz, co wymaga w tobie wybaczenia. Mówiliśmy już wam, że mistrzostwo to stan nieustraszoności. Kiedy nadajesz czemuś wartość, a następnie niewzruszenie utrzymujesz, że ta wartość zawarta jest w danym wydarzeniu lub obiekcie na zewnątrz ciebie, wówczas zagwarantowałeś sobie miejsce w lęku. A nieustraszoność jest wówczas tak daleko od ciebie jak wschód od zachodu. 


Uważaj na to, co postanawiasz. Przyjrzyj się, gdzie jesteś emocjonalnie uwikłany w wartości, jakimi obdarzyłeś cokolwiek lub kogokolwiek – jakąkolwiek relację, niezależnie od tego, czy będzie to relacja z twoim małżonkiem, relacja z rządem kraju, relacja z twoim ciałem, relacja z twym kotem bądź psem, relacja z kontem bankowym – którakolwiek z twoich relacji.
Albowiem ty uczyniłeś z nich to, czym są. Gdzież indziej można doświadczyć wolności, jak nie w świadomości, która nauczyła się przekraczać zaciśnięcie w lęku. A lęk jest rezultatem twego przywiązania do wartości, jakimi obdarzyłeś wydarzenia, których doświadczasz, a na które składają się wydarzenia, osoby, miejsca i rzeczy – tak naprawdę wszystko to są tylko wydarzenia. Każda sieć relacji, w jaką wchodzisz, jest całkowicie neutralna. Sam orzekasz, czym ona jest, nazywając ją i definiując. Gdy ktoś przychodzi do ciebie rozgniewany, a ty reagujesz, rozpoznaj, że wpierw postanowiłeś, że ta osoba jest rozgniewana i wraz z tą decyzją sprowadziłeś wszystkie skojarzenia, jakie do tej pory zdecydowałeś się cenić w swym pojmowaniu gniewu.

Jednakże dokładnie w tym momencie masz moc, by zaobserwować, jak to pole energii krąży w ciele, umyśle, w sposobie mówienia drugiej osoby i możesz zobaczyć to jako taniec energii, jako tajemnicę powstającą z jakiegoś niewidzianego źródła i sieci relacji. Mógłbyś spoglądać na to z ciekawością i zachwytem, jeśli zdefiniowałbyś to inaczej. To jest prawdą względem wszystkich wydarzających się rzeczy. Nawet na największe choroby, które wydają się zagrażać życiu ciała, można spoglądać z całkowitą neutralnością. Lecz jeśli zdefiniujesz je w konkretny sposób, przywołasz do siebie lęk przed tym wydarzeniem wraz ze wszystkimi skojarzeniami, jakich nauczyłeś się od świata i z własnych doświadczeń.
Przesłanie tej godziny jest proste, ale bardzo ważne. I opiera się na wszystkim tym, czym dzieliliśmy się z wami do tej pory. Jesteś twórcą i nie możesz nie tworzyć. Pytanie więc brzmi następująco: Co będziesz tworzył w każdym momencie? O wiele głębiej niż wielka ekscytacja magią tworzenia wydarzeń i obiektów w trójwymiarowej rzeczywistości leżą takie wartości jak pokój, nieograniczoność, przebaczenie, współczucie i mądrość. One również są stworzeniem.


We wszechświecie nie ma współczucia dopóki ty nie przejawisz go i nie będziesz pielęgnował w swej świadomości. Nie można powiedzieć, że Świadomość Chrystusowa prawdziwie dla ciebie istnieje, dopóki nie stworzysz jej w sobie. Nawet twój związek z Bogiem nie istnieje dla ciebie, dopóki nie zdecydujesz się otworzyć na jego żywe doświadczanie.

O niczym nie można powiedzieć, że istnieje dla ciebie, dopóki nie miałeś żywego doświadczenia tej rzeczy.

Krótko mówiąc, czas zrezygnować z pozorów. Czas, by zacząć patrzeć na siebie z perspektywy absolutnego, nieustannego twórcy. Zacznij przyglądać się temu, co dokładnie tworzysz w każdym momencie swego doświadczenia. Wnieś dziecięcą niewinność do tego, czego rzeczywiście doświadczasz, a nie do tego, o czym wszystkim naokoło mówisz, że doświadczasz. Czas, abyś uczciwie spojrzał na skutki fal wywołanych kamieniami czy kamykami wrzucanymi w pole swej świadomości, co jest formą wielkiej zabawy.

Albowiem twórca, który rozumie swą nieskończoną moc tworzenia i który rozumie, że jest ona czymś nieustającym – że skutki generowane są z chwili na chwilę, z chwili na chwilę, i że w istocie będą one tworzyły dzień jutrzejszy – z radością rezygnuje z energii zaprzeczania. I zaczyna obserwować każdą chwilę swego doświadczenia, aby móc rozpoznać, jakich wyborów musiał dokonać, by spowodować skutki, jakich obecnie doświadcza. 

Oto brama mądrości: Nie twórz w nieświadomy sposób, by następnie pójść dalej bez zastanowienia. Lecz ucz się nieustannie od rzeczy, które tworzysz. Albowiem w ten sposób zaczynasz proces rozpuszczania stworzeń istoty nieoświeconej, a zaczynasz budować stworzenia Chrystusa – tu i teraz, w tym momencie. Nigdy, przenigdy nie wierz, że twe myśli są neutralne. Powiedziałem wcześniej, że wydarzenia są neutralne, lecz twoje myśli – nie. Albowiem twe myśli są dosłownie przepojone mocą tworzenia. Nie tworzą neutralnie. To znaczy, że każda myśl rozbrzmiewa echem jako pewna jakość wibracji, która z ciebie emanuje, dotyka brzegów przejawionej rzeczywistości i wraca do ciebie. Oto, czego doświadczasz jako pozytywne i negatywne wydarzenia twego życia.
Rzeczywiście prawdą jest – proszę, posłuchajcie tego uważnie – że w dowolnym momencie, gdy przechodzisz przez swe doświadczenie, gdy doświadczasz owego echa, owego powrotu fal wcześniej przez ciebie wysłanych, że dokładnie w tym momencie nie jesteś ofiarą tego, co stworzyłeś. Ponieważ w każdym takim momencie pozostajesz absolutnie wolny, tak samo jak byłeś wolny, gdy po raz pierwszy wrzuciłeś dany kamyk w toń świadomości i stworzyłeś rozchodzącą się falę. Możesz wybrać, jak będziesz doświadczał skutków owej fali. I jeśli doświadczasz ich w stanie bezwarunkowej wolności, bezwarunkowej akceptacji i Miłości, wybaczenia, neutralności i niewinności, to dosłownie rozbrajasz skutki danej fali w toni twej świadomości. I wówczas, w tym samym momencie, możesz natychmiast zacząć tworzyć w nowy sposób fale, których będziesz doświadczał w przyszłości. Dlatego też nigdy nie jesteś ofiarą niczyjego stworzenia, a szczególnie własnego.

Nie chodzi o to, że życie jest tak złożone, że stworzyłeś te wszystkie wydarzenia i teraz w nich utknąłeś. W dowolnym momencie, gdy to pojmiesz, możesz przestać reagować tak, jakbyś był ofiarą, i zwyczajnie spojrzeć na powracające fale, jakie uprzednio sam wysłałeś, i powiedzieć:
To weszło w pole mego doświadczenia jako niesamowita tajemnica. To oznacza, że jestem niesamowicie potężną istotą! Dlatego też będę patrzył na tę falę z miłością. Tak, wiem, ona musi się przejawić. Ale podczas gdy to czyni, zamierzam być wystarczająco mądry, aby ujrzeć jej przezroczystość, zobaczyć, że nie niesie ona żadnego skutku. Ona nie zmienia tego, kim jestem. Niczego nie dodaje do mego życia ani niczego mu nie ujmuje. Jest po prostu doświadczeniem, zwanym Życiem, przechodzącym przez pole mej świadomości. Jeśli będę patrzył na nią z miłością, jeśli ją obejmę, mogę ją przemienić i już w tej samej chwili tworzyć całkowicie innego rodzaju wibrację fali, która będzie tworzyła mą przyszłość.
To oznacza, że choć moc twych myśli nie jest neutralna, wydarzenia zwane skutkami tych myśli mogą być albo neutralne, albo nie, w zależności od tego, jak użyjesz podstawowej mocy świadomości. Staramy się więc powiedzieć wam tutaj, jak nieskończenie wolni jesteście.

A zatem dlaczego miałbyś kiedykolwiek wierzyć, że Bóg – który jest jedynie Miłością, Nieograniczoną Kreatywnością i Mocą – mógł kiedykolwiek zrodzić coś, co jest małe, wątłe i bezsilne? Tak się nie dzieje. Bóg nie może się stać niczyją ofiarą. Dlatego też stworzenie Boga nie może być ofiarą. Wszystkie wydarzenia pozostają neutralne, zaś ekolog i drwal używają jedynie mocy świadomości, by tworzyć chwilowe przekonania, że oni są tym, a nie tamtym. Obdarzają wybraną przez siebie wartością wydarzenie energetyczne, które nazywają „drzewem”. I w zależności od wartości, jaką je obdarzają, takiej wartości doświadczenie przywołują do pola swej świadomości. I jedynie to się dzieje. 

Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy! Jest piękny dzień! Przejawiłem fizyczną formę siedząc w fotelu, w kącie jednego malutkiego wymiaru Stworzenia. Jak zdumiewająca jest ta chwila! Myślę, że po prostu posiedzę tutaj i poczuję bicie mego serca w ciele i oddech przez nie przepływający. O, słychać śpiew ptaków! Cieszę się, że przywołałem to do siebie. Lubię to, jak ta kanapka jest trawiona w tym ciele. Jakie piękne myśli mogę teraz pomyśleć? Komu mogę wysłać Miłość bez potrzeby kiwnięcia palcem? Jestem nieograniczony na zawsze! Jestem wolny! Jestem wolny! Jestem wolny!

„Gdziekolwiek byś nie poszedł, tam znajdziesz siebie”? Jesteś Bożym stworzeniem. Jesteś w Niebie teraz. Niebo nie jest miejscem. Niebo jest stanem nieograniczonej i nieskończonej mocy twórczej, ponieważ jest odzwierciedleniem Świętego Umysłu Boga.

No cóż, skoro jestem nieskończonym twórcą, co takiego chciałbym tworzyć na poczet mych przyszłych dni?

Uwolnij wartość, jaką przypisałeś swoim doświadczeniom, nawet doświadczeniu z komornikiem, i w zamian spędzaj czas decydując, jakie kamyki zamierzasz wrzucić w pole swego umysłu. Albowiem będziesz tworzył w wyniku tego, co dziś postanowisz pomyśleć. A to, co cenisz dzisiaj, jutro samo ci się pokaże.

Nauczyłem się cenić Miłość. Nauczyłem się cenić nieustraszoność. Nauczyłem się cenić nieprzerwaną komunikację z każdą duszą w każdym wymiarze Stworzenia. Nauczyłem się cenić tylko moje miłujące myśli. I zrodziłem Chrystusa z tego samego nasionka świadomości, jakie w jednakowym stopniu istnieje w każdym z was.

Dlatego też zaprawdę, umiłowani przyjaciele, spójrzcie na wszystko wokół siebie i podejmijcie decyzję, jaką ma to dla was wartość. Czy będziesz to postrzegał jako coś, co musisz mieć w swym istnieniu? Czy też postanowisz spojrzeć na to jak na coś, co radośnie przyciągnąłeś do siebie i co doceniasz, lecz co jutro może odejść, a twój pokój pozostanie niezakłócony? W jaki sposób będziesz patrzył na świat? 

Pozwalaj, aby jedynie miłujące myśli były przekładane na twe gesty, twe wybory, twe działania, i w ten sposób twórz, tak jak ja cię stworzyłem – twórz to, co zawsze szerzy radość oraz to, co zawsze szerzy świętość, piękno i dobro. Albowiem tym właśnie jesteś.

Każdy, kogo widzisz, jest duszpasterzem. Nie możesz nic poradzić na to, że w każdym momencie służysz światu poprzez to, czego nauczasz. Dlatego też zacznij swą posługę duszpasterstwa Oświeconej Świadomości już teraz! A ja obiecuję ci absolutnie i nieodwołalnie: Doświadczysz wszystkiego tego, co poznałem ja, i jeszcze więcej! Doświadczysz pełnego zwycięstwa nad śmiercią. Doświadczysz pełnej nieograniczoności i obfitości. Doświadczysz doskonałego pokoju, doskonałej cudoumysłowości i doskonałej, niezakłóconej błogości w komunii z całym Stworzeniem! 


Na pewno będziesz doświadczał swego stworzenia. Czym ono jest i jak go doświadczasz, zależy całkowicie od ciebie. 
 
To powiedziawszy, zaprawdę, umiłowani przyjaciele, pokój niech zawsze będzie z wami, ponieważ jako Chrystus decydujecie się przyjąć pokój. W tym zawiera się sekret sporej części tego, co nadejdzie w tym, co wy określacie jako nadchodzące miesiące.

środa, 2 października 2019

Droga Serca – Lekcja 8, podsumowanie

I jak zawsze, ponownie witam was, umiłowani i święci przyjaciele. Jak zawsze, przychodzę jako wam równy – aby z wami przebywać, kroczyć, komunikować się – z tego Umysłu i tego Serca, które dzielimy wiecznie, będąc Jednym; tym Umysłem, który jest jedyną rzeczywistością naszego współdzielonego Synostwa, współdzielonego istnienia. Jak zawsze, przychodzę w radości, jak również w pokorze.

Wyłoniliście się z Czystej Inteligencji. Wyłoniliście się z Czystej Miłości. Wyłoniliście się ze Źródła, którego nie da się pojąć. Wyłoniliście się z Promiennego Światła, tak jasnego, że świat nie jest w stanie ani go widzieć, ani w sobie pomieścić. Wyłoniliście się z Tego, co jest jedyną wieczną Rzeczywistością. Ponieważ z Tego się wyłoniliście, dlatego zawsze jesteście z Tym Jednością.

Dokąd zdążasz? W wieczne szerzenie się twej świadomości; w wieczne szerzenie tego, co zdecydujesz się przyswoić po drodze i uczynić częścią Siebie; w wieczne szerzenie tego, co da ci doświadczenie czy też owoce dokładnie tych myśli, których trzymałeś się jako swych własnych.

Dlatego też dobrze zrozumcie: właśnie teraz, w tym przeżywanym przez was momencie, bez względu na to, gdzie byście nie byli, czegokolwiek byście nie doświadczali, wszystko, co widzicie, wszystko, co czujecie, wszystko, co wiecie, wszystko, czego staracie się unikać i wszystko, co cenicie i czego nie cenicie, wszystkie rzeczy są zawarte w waszej świadomości. Albowiem jeśli nie ma ich tam, to one dla ciebie nie istnieją.

Spójrz na planetę wokół ciebie. Spójrz na każdą rzecz w swym pokoju. Spójrz na każdą myśl, jaką postanawiasz myśleć. Spójrz na postrzeżenia oraz idee, których tak zawzięcie bronisz. Spójrz na myśli i uczucia innych, które powodują, że się wzdrygasz lub chcesz się wycofać. Rzeczy te mieszkają w tobie niczym dokładnie owa moc czy też siła życiowa fali, która wyłoniła się z oceanu.

W trakcie tej podróży jedna rzecz pozostała niezmienna. Byłeś i jesteś w stałym związku z całością Stworzenia. I tak, możesz wybrać parę osób, parę rzeczy, planetę, wymiar i skoncentrować na tym całą swoją uwagę. Uwaga zaś to nic innego jak decyzja, na czym zamierzasz skupić moc swej świadomości.

Dlatego też pozostajesz w związku ze wszystkimi stworzonymi rzeczami i jest między wami komunikacja, która trwa bezustannie. Wyobraź sobie, że w powietrzu na waszej planecie jesteś w stanie dosłownie zobaczyć fale radiowe, telewizyjne i wszystkie elektryczne fale, które odbijają się bez przerwy tam i z powrotem po waszej planecie. Właśnie w czymś takim codziennie się poruszacie. Twoja świadomość przenika to pole wibracji. I to ty wybierasz to, czego zamierzasz być świadomy, a zatem i to, co przywołujesz do swego życia. A zatem to ty wybierasz, co pozostawi w tobie swój ślad.

Jesteś więc siecią relacji, z których wybrałeś pewne kamyki – czy to myśli, postrzeżenia czy doświadczenia – i wrzuciłeś je do niezmąconego, przejrzystego stawu twej świadomości w celu stworzenia jeszcze większej liczby fal. A następnie dokonałeś wyboru, które z nich będą miały dla ciebie największą wartość. Te właśnie zatrzymujesz w swym istnieniu i stają się one twym polem emocjonalnym. Pole emocjonalne jest pierwszym poziomem krystalizacji ciała.

Z pola emocjonalnego w wyniku dalszej krystalizacji tworzy się zjawisko formy fizycznej. I właśnie nią obijasz się po całej planecie, używając tymczasowej, trójwymiarowej formy koncentracji uwagi, podczas gdy wokół ciebie i tuż pod powierzchnią twej codziennej świadomości pozostajesz w komunikacji z wszystkimi sieciami relacji we wszystkich wymiarach stworzenia. Z tego właśnie powodu inspirująca myśl może nagle przyjść ci do głowy i przeniknąć twą zwyczajną świadomość. A ty się zastanawiasz:
Skąd się wzięła ta myśl?

Albo nagle pojawia ci się w umyśle obraz. Może to być obraz czegokolwiek – mężczyzny i kobiety w akcie miłosnym lub dwójki mężczyzn w akcie miłosnym, bawiącego się w parku dziecka, delfina, obraz konfliktu czy też wojny. Skąd się to wzięło? Ponieważ żyjesz w doskonałej duchowej łączności i jesteś niczym jedno wielkie pole energii, w którym ciągle rozbrzmiewają wszystkie sieci relacji, dlatego masz dostęp do całej pełni Stworzenia. A ta całość nie ogranicza się do tego, co dzieje się teraz, tak jak rozumiesz czas. Masz dostęp do wszystkiego, co zwiesz przeszłością i przyszłością.

To ja wybieram skutki, których doświadczam. To ja sam interpretuję wszystkie neutralne związki czy doświadczenia. To ja sam nadaję wartość obiektom, rzeczom, myślom i systemom przekonań. To ja sam jestem dosłownie twórcą tego, czego doświadczam z chwili na chwilę.

Jak widzisz, to zmienia wszystko. Już nigdy więcej nie możesz pozwalać sobie czuć się tak, jakbyś był po prostu ofiarą oddziałujących na ciebie nieświadomych sił. Już nigdy więcej nie możesz patrzeć poza siebie i obwiniać innych. Już nigdy więcej nie możesz wyrzucać z siebie na innych energii obwiniania. Już nigdy więcej energia osądu nie może panować nad twym Świętym Umysłem. Ta myśl, ten pojedynczy kamyk wrzucony w cichą toń twej świadomości jest absolutnie konieczny, jeśli zamierzasz podjąć decyzję, by się w pełni przebudzić. I właśnie o tym jest ta lekcja.

Możesz się trzymać nadziei, że nadal jesteś ofiarą świata, który widzisz; że wydarzenia mają jakąś wartość samą w sobie, a nie taką, jaką ty nadajesz światu. I dopóki postanawiasz zaprzeczać owemu Przesłaniu, dopóty nie możesz zostać uwolniony.

Świadomość jest wszystkim, co masz i wszystkim, czym jesteś. Z twojego jej użycia pochodzi wszystko, czego postanawiasz doświadczać.
I z niej pochodzi twa decyzja, jak będziesz doświadczał to, co przywołałeś do siebie.

Dlatego też pozostajesz taki, jakim zostałeś stworzony: falą wypełnioną tą samą Mocą, co Ocean, falą, duszą, siecią relacji wyłaniającą się ze Świętego Umysłu Boga i mającą siłę, by płynąć wiecznie, w wolności tworzenia – decydując, którym wibracjom pozwolisz osiąść i stać się częścią siebie, których myśli będziesz bronił, jakich wyobrażeń będziesz się trzymał.
Jesteś więc twórcą na wieki.

Ponieważ proces uzdrawiania nie jest trudny. Wymaga tylko twej chęci, by zaakceptować, że jesteś skutkiem pragnienia Stwórcy, by tworzyć na Swe podobieństwo – tak jak fala jest skutkiem pragnienia Oceanu, by wyrażać Siebie w nowy sposób, w nowej formie, i by zapewnić unikalność każdej fali wyłaniającej się z jego Tajemniczych Głębin.

Poddanie się jest więc procesem, w którym ostatecznie ustępujesz, rezygnujesz z opierania się swemu własnemu istnieniu. Przestajesz nad nim biadolić. Przestajesz nad nim lamentować. Przestajesz się o nie martwić. Podejmujesz decyzję, by iść do przodu i żyć! I to, co jest w tobie życiem, jest życiem na wieczność. Nie masz się gdzie schować i nie masz dokąd pójść.
Kiedy już wrzucisz w toń umysłu następujący kamyk:
Nie jestem ofiarą świata, który widzę. Tworzę nieprzerwanie, będąc stworzony z tego samego, czym jest mój Stwórca.

…wówczas, zaprawdę, pytania zaczną przybierać inny kształt. Zaczniesz używać mocy swej świadomości, aby wybiórczo i z rozmysłem wybierać, jakie wibracje, jakie sieci relacji zamierzasz przyciągać do swego pola świadomości – z którymi zamierzasz współbrzmieć, a którym pozwolisz zniknąć z twego umysłu, z twej świadomości.

Myślę, że stanę się zbawicielem świata, Chrystusem. Jak by to było? Jakich wibracji musiałbym się pozbyć z mego życia, a na jakie musiałbym się otworzyć? Jak bym się z tym czuł? Co bym zobaczył, gdybym spojrzał na Stworzenie z perspektywy pola mej świadomości? Myślę, że pozwolę sobie komunikować się z dowolną siecią relacji, z dowolną duszą, dowolną istotą, jaka istnieje na dowolnej płaszczyźnie Stworzenia. A może nawet pozwolę sobie poznać, że mogę komunikować się z Jeszuą – synem Józefa. Jak zamożny mogę się stać w tej trójwymiarowej rzeczywistości? Jak wiele złotych monet mógłbym stworzyć po to, by rozdać je innym? Do jak wielu miejsc na tym świecie mógłbym zabrać ciało w tym jednym krótkim okresie fizycznego życia? Jak wielu istotom mógłbym powiedzieć „kocham cię”? Jak dużym mogę uczynić swe serce? Jak głęboko mogę doświadczać pokoju?

A oto, do czego was wzywam w tej godzinie naszego spotkania: bądźcie gotowi pozwolić na to, by w wasze pole – czy toń świadomości– wrzucono kamyk, który niesie ze sobą energię tej oto myśli:
Od tej chwili postanawiam rodzić Chrystusa i w ten sposób dowiem się, czym jest Chrystus!

Co oznacza cała ta symbolika? Oznacza ona, że wreszcie myślisz tylko w prawidłowy sposób. Myślisz tak, jak myśli Bóg, a Bóg myśli miłująco. Bóg myśli nieskończenie, bezczasowo, cierpliwie, pewnie, a nade wszystko Bóg myśli radośnie, w duchu zabawy!

Mistrzostwo przychodzi, gdy lęk zostaje całkowicie rozpuszczony. Lęk nie jest rozpuszczany lękiem przed nim ani przez nienawiść do niego, ani przez osądzanie go, lecz przez spojrzenie nań w doskonałej niewinności.

Mistrzostwo jest stanem, w którym przyjąłeś siebie jako wiecznego twórcę i przyjąłeś pełną odpowiedzialność za wszystko, co wchodzi w pole twej świadomości bez osądzania tego, dzięki czemu możesz po prostu zdecydować, czy ma to zostać, czy też rozpłynąć się wraz ze swymi skutkami. Mistrzostwo jest nieustraszonością, brakiem lęku – nie lękaniem się dłużej nieskończonej, twórczej mocy twego doskonałego związku z Bogiem. Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy! – to jeden ze sposobów wyrażania mistrzostwa.

Czy nie nadszedł już czas, by zacząć używać czasu do decydowania, które kamyki będziesz konsekwentnie wrzucał w pole swej świadomości – dzień po dniu, godzina po godzinie, a nawet oddech po oddechu?

I możesz zdecydować, jakie będzie twoje jutro poprzez staranie się wpierw o Królestwo. To zaś oznacza wejście w tę wewnętrzną ciszę, w której wiesz, że jesteś falą powstałą z doskonałą mocą z głębi Oceanu Świętego Umysłu Boga, i że to, co nosisz w sobie, jest rezultatem myśli, przekonań i wyobrażeń, które wrzuciłeś niczym kamyki w toń swojej świadomości.

Jedyna różnica jest taka, że ja się nauczyłem, jak ćwiczyć godzina po godzinie wrzucanie tylko nieograniczonych kamyków, które wysyłają wibracje bezwarunkowej akceptacji i Miłości, wybaczenia, bezwarunkowej i nieograniczonej wizji i objawienia, podczas gdy wy decydujecie się na takie działanie tylko czasami, po czym spieszycie, by podnieść ponownie kamyki niegodności, ograniczeń, braku, lęku czy małości i szybko wrzucacie ich dziesięć czy dwanaście.

„Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy! Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy! Jestem Nieograniczonym Istnieniem na wieczność! Dla ilu wszechświatów mogę być dziś Zbawicielem?”

Albowiem dobrze zapamiętaj, że swoje jutro tworzysz TERAZ! I to, czego doświadczasz, nigdy nie przychodzi do ciebie spoza twojej Jaźni.

poniedziałek, 2 września 2019

Droga Serca – Lekcja 7, podsumowanie

Dlatego też, ponieważ Ojciec jest zawsze, my również przebywamy razem, trwamy razem i jesteśmy razem podtrzymywani Miłością. I przez cały czas i aż do wieczności przebywamy razem w rzeczywistości tego, kim jesteśmy.

To, co wie; to, co pojmuje natychmiast, to Umysł Chrystusa, który rozpoznaje Siebie w każdym i we wszystkim. Ten Umysł Chrystusa mieszka w tobie w całej swej pełni teraz!
Umiłowany Synu, pozostajesz taki, jakim cię stworzyłem. Miłuję cię. I ty w pełni miłujesz i na zawsze zasługujesz na miłość.

Wiesz od Chrystusa w tobie, że Chrystus się w tobie poruszył i powstaje, by zająć swe prawowite miejsce, jako Pan twego umysłu i serca, ciała i oddechu, twych marzeń i pasji! I każdy z was wie, że próba zadowalania się czymś mniejszym jest absolutnie daremna.

To się wydarza, ponieważ musi się wydarzyć. Musi się pojawić w każdym stworzonym umyśle, niezależnie od podróży, jakie on podjął, niezależnie od jego prób wypierania się tego, co jest wiecznie prawdziwe, czyli niezależnie od tego, co nazywamy złudzeniem snu oddzielenia. To musi nadejść i jest to nieuchronne, ponieważ nie jest możliwe wyparcie się Chrystusa. Chrystusa nie można się wyprzeć, ponieważ jedynie Chrystus może wyrażać to, co jest absolutnie prawdziwe.

Przestań tracić energię, próbując kochać Boga. To nie zadziała. Przestań tracić tak wiele energii, próbując się nauczyć, jak kochać kogoś innego. To nie zadziała. I na litość Boską, proszę, powstrzymaj się od prób przekonywania kogokolwiek, żeby uwierzył, że go kochasz!

Skieruj całą swą uwagę na rezygnowanie z tych wzorców przekonań, na których opierałeś swe próby krzyżowania tej Jaźni, którą Bóg umieścił w tobie jako twoją świadomość własnego istnienia. Naucz się kochać tę Jaźń ponad wszystko, co stworzone. Naucz się karmić tę Jaźń. Naucz się pielęgnować w tej Jaźni tylko to, co mówi o radości i Prawdzie. Tak, aby twe słowa i czyny, i sama twa obecność zawsze podnosiły innych na duchu. Tak, aby ci, którzy wchodzą do pokoju, w którym siedzisz, stoisz, czy się poruszasz, odczuwali jakby podmuch świeżego powietrza, nawet jeśli nie skinąłeś palcem.
Jedynie Chrystus może tak natchnąć strukturę komórkową ciała, że nawet najprostszy z gestów szerzy Miłość w stronę drugiego, który ten gest widzi. Jedynie Chrystus wie, jak oddychać, by oddech uwalniał od wszelkiej traumy, od wszelkiej krzywdy. Jedynie Chrystus rozumie moc prawdziwego przebaczenia, które, nawiasem mówiąc, jest zawsze przebaczeniem sobie, ponieważ nikt nigdy cię nie skrzywdził. Jedynie Chrystus potrafi wywołać taki uśmiech na twarzy ciała, że gdy inni na ciebie spoglądają i widzą ten uśmiech, ich serce zostaje napełnione. Jedynie Chrystus może kroczyć po tym świecie, nie będąc z tego świata. I jedynie Chrystus może wyjść ponad każde ograniczone i zalęknione stworzenie, przemieniając je w piękny kwitnący kwiat, obdarzający swym słodkim zapachem całe Stworzenie. I czy nie tęsknisz właśnie za tym, by poczuć, jak to przez ciebie przepływa? Czyż to wezwanie do przebudzenia nie jest w tobie żywe? Och, umiłowani przyjaciele, wiecie, że tak jest!

Miłujcie więc siebie nawzajem. I miłujcie tę Jaźń, która została wam dana przez Ojca. Nauczcie się słuchać jedynie tego Głosu. Nauczcie się pragnąć jedynie tego Głosu. Nauczcie się podążać jedynie za tym Głosem, który wie, że Prawda jest zawsze prawdziwa:
Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy. A ten świat jest tylko przemijającym blaskiem i snem. Nie ma on żadnej wartości, za wyjątkiem tej, jaką może wnieść doń Chrystus. Jedynie Miłość jest rzeczywista. A wszystko inne jest wyborem, by chwilowo wierzyć w złudzenia.

I bądź pewien, że złudzenia w iluzorycznym świecie mogą się wydawać mieć wielką moc. Jednak to tobie została dana wszelka moc. Wszelka moc w Niebie i na Ziemi jest dana świętemu Dziecku Boga. I ta moc mieszka w tobie jako Życie twego życia, Oddech twego oddechu, Prawda twej prawdy, Istnienie twego istnienia, Radość twej radości. I nigdy nie istniało jakieś iluzoryczne stworzenie, które by kiedykolwiek prawdziwie zagroziło tej mocy. Ani też nigdy żadne złudzenie nie może odebrać ci rzeczywistości.
Jedyna rzecz, jaka może się wydarzyć, to użycie przez ciebie tej mocy, by wierzyć w stratę. Wszelkie zaś formy straty, jakie postrzegasz fizycznymi oczami oraz doczesnym umysłem, nie są niczym więcej niż przemijającymi cieniami twego własnego uporczywego przekonania, że strata jest możliwa. Wszystkie formy zaciśnięcia się w sobie, znane jako lęk, nie są niczym więcej niż tymczasowymi modyfikacjami dokładnie tej samej mocy, która została ci dana, mocy której starałeś się użyć, by zobaczyć czy możliwym jest przekonanie siebie, że coś oprócz Miłości jest rzeczywiste.
Niech jedynie Chrystus mieszka we mnie i jako to stworzenie, za które kiedyś się uważałem.
Niech Chrystus natchnie każdą myśl, każdy oddech i każdy wybór. Niech Miłość kieruje każdym krokiem.
Niech Miłość przemienia tę podróż przez czas, tak bym w czasie mógł poznać rzeczywistość wieczności, nienaruszalność pokoju, świętość – tak, świętość – intymnej i radosnej Miłości Ojca, poprzedzającej każdy oddech, a w istocie poprzedzającej nawet każdą myśl, jaka pojawi się w umyśle.


Gdy bowiem wiesz, że jesteś samą Świętością, jak mógłbyś kiedykolwiek spojrzeć na swego brata czy siostrę i wierzyć, że wyrządzili ci krzywdę? Jak mógłbyś kiedykolwiek chcieć czegoś innego niż ich kochać? Innymi słowy – pozwalać Miłości Chrystusa, by płynęła przez ciebie tak głęboko i tak intensywnie, że zrozumieją, iż nie wierzysz w ich złudzenia.

Albowiem kiedy dajesz komuś innemu jedynie to, co jest prawdziwe, to ponieważ wszystkie umysły są połączone, ofiarujesz mu w ten sposób jedyny dar, jaki ma wartość. Kiedy dajesz drugiemu Prawdę – być może nawet bez wypowiedzenia słowa – to ponieważ wszystkie umysły są połączone, on rozpozna, co zostało mu ofiarowane:

„Ten, który stoi tu przede mną, zna Prawdę o mnie i patrzy na wskroś każdej z mych prób bycia mniejszym od tego, kim jestem. Dzięki temu widzę, że bezpiecznie jest wybrać ponownie”.

Nie usiłuj uzdrawiać tego świata. Nie czyń niczego, co miałoby być pokazem, jak bardzo kochasz drugą osobę. Zrezygnuj z pomysłu bycia pracowitym jak mrówka. I po prostu bądź obecnością Miłości, ponieważ wiesz, że bycie czymkolwiek innym nie ma absolutnie żadnej wartości. I że w rzeczywistości nigdy nie udało ci się być czymś innym niż tylko obecnością Miłości.

Każda poczytalna chwila, której doświadczyłeś, każda chwila nieograniczoności, każda chwila prawdziwej bliskości, każda chwila przepełnionej łaską radości, jakiej kiedykolwiek zaznałeś w jakiejkolwiek formie, przyszła, ponieważ pozwoliłeś swemu umysłowi, by wśliznął się niepostrzeżenie w Morze Pokoju. A ty zwyczajnie trwałeś pusty, nie chcąc niczego, niczego nie szukając, będąc zwyczajną obecnością tego, czym jesteś. Kiedy taki stan będzie pielęgnowany i przeniknie twą świadomość z każdym oddechem i z każdą chwilą, poznasz, że, zaprawdę, tego dnia zmartwychwstał Chrystus. I z każdym swym oddechem będziesz świętował Wielkanoc.

Nigdy więcej nie pozwolisz lękowi, by panował nad tobą i kierował biegiem twego życia. Zaprawdę, nauczysz się, co oznacza ufanie temu, co zrodziło się w Sercu. Powstaniesz i pójdziesz naprzód bez lęku – bez trzymania się jakiejkolwiek historii. I dokonasz wszystkiego, co kreatywność będzie chciała przez ciebie wyrazić. I cały czas będziesz wiedział, że sam z siebie nie czynisz niczego, lecz Ojciec może uczynić wszystko poprzez ciebie.

Miłość cię stworzyła. Miłość zrodziła w tobie jako jednostce – przynajmniej w tańcu czasu i przestrzeni – moc wyboru, moc odczuwania, moc poznania, moc przekazywania Światła i Miłości, moc poznania, że coś istnieje w tobie jako ty. Oto co uczyniła Miłość! Czy lęk kiedykolwiek stworzył coś, co choć w niewielkim stopniu to przypomina?

Czego więc chcesz? Być twórcą czy naśladowcą? Doświadczać pokoju czy po prostu odurzać się trywialnością? Wszelka moc w Niebie i na Ziemi przepływa przez ciebie z każdym oddechem, tak iż twa świadomość jest świadkiem, nie tego, co czynisz jako sprawca czy wykonawca, lecz tego, co Boskość czyni przez ciebie w każdym momencie. I zaczynasz zadziwiać się kreatywnością Miłości, tej samej Miłości, która porusza słońce, księżyc i gwiazdy. To dopiero zachwycające zajęcie!

A jeśli pajęczyny zagrodzą ci przejście, zabierzemy się za nie i sprzątniemy z drogi:

Mam lepsze rzeczy do roboty, ponieważ całe Stworzenie czeka, by się we mnie poruszać, a ja chcę być tego świadomy. Chcę, by moje doświadczanie, świadomość, którą żyję, była błogo zanurzona w obserwowaniu przepływu Miłości przez tę tajemnicę…

Oddaj ciało Bogu. Bóg wie jak go używać; ty tego nie wiesz. Kiedy już staniesz się tego świadomy, Niebo i Ziemia ruszą, aby być twoim sługą… ale nie wcześniej. Wyślij sprzeczną informację, a nikt nie pojawi się na balu. A kiedy już będziesz tego świadomy – bez żadnego powodu, poza tym że tego chcesz– wówczas będziesz wiedział, ponieważ będziesz Prawdą, która wszystko uwalnia.

Kiedy twe życie – i nie mówię tu o doskonałości takiej, jaką znacie – stanie się taką motywacją, taką postawą, taką deklaracją i takim oddaniem, wówczas ty sam będziesz świadczył o doskonałości. Albowiem doskonałość jest cudoumysłowością, w której wydarza się to, co zaoszczędza czas. Kiedy twe życie tym się stanie, kiedy już dłużej nie będzie sprzecznych – jak to się mówi? – zobowiązań, kiedy już dłużej nie będzie w twym istnieniu sprzecznych zobowiązań, wówczas poznasz dokładnie, czym był dla mnie wynik mojego życia, ponieważ ty sam tym będziesz.

Dopóki jest w tobie jakiś ślad energii, którą usiłujesz wykorzystać do pozyskania z dowolnej postrzeganej rzeczy czy obiektu dokoła ciebie czegoś, czego – jak sądzisz – ci brakuje, to nie możesz poznać miłości własnej Jaźni. I nie możesz doświadczyć wolności. Szczęście znajdujesz jedynie wewnątrz.


Oznacza, że nie jest to już dłużej nie do przyjęcia. Albowiem to, czego nie potrafisz przyjąć, będziesz osądzał. A każdy osąd jest próbą zamordowania tego, co, zgodnie z twą decyzją, nie ma prawa istnieć.

Osąd jest przeciwieństwem przebaczenia. Żyje po tej samej stronie płotu, co lęk. Przebaczenie żyje po tej samej stronie płotu co Miłość i jedynie Miłość może uzdrowić ten świat.

Kapka chęci jest wszystkim, czego trzeba. Znam drogę do domu, ponieważ ukończyłem tę podróż i pokażę ci ową drogę. Z każdym słowem, jakie wypowiadam, w tej formie lub w innych formach, moim jedynym zamiarem jest ujawnić ci miejsce w tobie, które jest obecnością Miłości, jakiej szukasz.

Bądź pewien, że kiedy podróż do Królestwa zostanie ukończona, na nowo zacznie się podróż wewnątrz Królestwa. Błogość, mądrość, kreatywność, śmiech, przyjaźnie, rodzina, radość, pogoda ducha i pokój – które do tej pory przez większość czasu widziane były jako nieosiągalne marzenie – staną się twym najzwyklejszym stanem istnienia.

Albowiem Miłość jest rzeczywiście cierpliwa i dobra. Miłość nie ulega złudzeniom i nie dopuszcza złudzeń. Miłość wszystko obejmuje, wszystkiemu ufa, na wszystko przyzwala i doskonale wie, dokąd zmierza, i nigdy nie ustaje w tej podróży, dopóki każde źdźbło trawy nie zostanie uwolnione od rzucania cienia, a całość Stworzenia nie powróci do Serca Boga.


Naucz się kochać Siebie i wołaj do świata:
Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy! Oto gleba, w której żyję, poruszam się i mam swe istnienie. Niech tak będzie!

I zawsze pamiętaj, że Ojciec spojrzał na Swe jedyne Stworzenie i powiedział:
Oto jest i to jest bardzo dobre!


Ta dobroć ma swoje imię i to jest twoje imię, i twoje, i twoje, i każdego z was, a także moje imię. Oto jest i to jest bardzo dobre! To Światło zasługuje na to, by lśnić!

Albowiem to, czego będziesz doświadczał, ujawni ci, jakiego wyboru dokonałeś tego dnia.

wtorek, 23 lipca 2019

Droga Serca – Lekcja 6, podsumowanie

Za każdym razem, gdy odkładasz na bok pokusę, by śnić bezużyteczny sen i kroczysz po tej Ziemi jako Chrystus, jesteś samą świętością.

Albowiem gdy na ciebie spoglądam, nie widzę tych chwilowych snów, które – jak ci się wydaje – trwają od tak dawna. Widzę jedynie blask tego, co Ojciec dał z Miłości. Widzę jedynie to, co nie ma ani początku, ani końca. I widzę jedynie to, co nie zna ani narodzin, ani śmierci. Widzę jedynie to, co nie ma żadnych ograniczeń. Widzę jedynie to, co jest Światłem szerzącym się na wszystkie wymiary i wszystkie wszechświaty.

(...) że tam, gdzie ja jestem, ty również jesteś, a jesteś w wieczności, nie w czasie; jesteś w miejscu twych narodzin, czyli w Umyśle Boga. Tylko to jest prawdą i jest to prawdą na zawsze.

Miłość wszystko obejmuje, na wszystko przyzwala, wszystkiemu ufa i dlatego też wszystko przekracza.Miłość nigdy nie jest zaborcza. Miłość nigdy się nie lęka. Miłość jest po prostu Miłością. Miłość nie może nigdy nikogo wyróżniać swym światłem. Albowiem wyjątkowość to zaciśnięcie się w sobie; to próba skłonienia Miłości, by jaśniała tylko na jeden obiekt, na jedną osobę, tylko na jedną istotę, tylko w ramach jednego wszechświata.

Lecz gdy kochasz, gdy trwasz w Miłości, tak jak ryba w morzu, wówczas wszystkie istoty mogą się pojawiać i odchodzić, a ty będziesz je błogosławił w ich podróży. I będziesz pamiętał, że mieszkasz tam, gdzie umieścił cię Bóg. A Bóg umieścił cię w Swym Sercu. Kiedy zaś postanowisz być jedynie obecnością Miłości, wówczas nawet sen o stracie zniknie z twej świadomości niczym leśna mgła ustępująca wschodzącemu słońcu.

Miłość można zaprosić jedynie tam, gdzie ona naprawdę mieszka. A Miłość mieszka w tobie jako Rdzeń i Źródło samego twego istnienia.

A zatem jeśli chcesz poznać Miłość, poznaj Siebie. Obejmij Prawdę o miłości, a Prawda cię wyzwoli. Wówczas zaprawdę, Miłość będzie płynąć przez ciebie. I tak jak wielkie światło słońca żywi tę umiłowaną Ziemię, tak Miłość płynąca przez ciebie nie będzie niczym powstrzymywana. Nie napotka żadnej przeszkody. Będziesz spoglądał na wszystkich, którzy staną przed tobą i będziesz wiedział, że zostali oni przysłani do ciebie przez Ojca. Duch Święty pokierował ich do ciebie, ponieważ poprzez ciebie Miłość może być dana w sposób, który zaczyna dotykać miejsca ich przebudzenia. Oto dlaczego jesteś jedynie sługą Miłości. Oto wszystko, czym jest Życie!

Kiedy już zrezygnujesz z ostatnich pozostałości niepoczytalnej możliwości uciekania przed Prawdą, kiedy już z tego zrezygnujesz, Miłość popłynie przez ciebie. Ale zauważ, że jeśli płynie przez ciebie, musi wpierw płynąć do ciebie. Dlatego też zawsze staraj się przyjmować po to, aby dawać. Albowiem cóż takiego możesz dać drugiej osobie, jeśli jeszcze nie dałeś tego sobie?

Masz jedynie zwrócić się do wnętrza i odkryć każdą przeszkodę, jaką postawiłeś przed świadomością jej obecności i ofiarować tę przeszkodę łasce Ducha Świętego, która doskonale rozwiewa wszystkie sny w nicość.

Dlatego też największym z darów, jaki możesz dać drugiemu, jest bycie tym, kto unieważnił potrzebę trzymania się niepoczytalności lęku.

Nieustraszoność jest główną cechą mistrzostwa. Mistrzostwo nie jest posiadaniem wielkiej mocy sprawczej. Jest jedynie rozpoznaniem, że to, co jest prawdziwe, jest zawsze prawdziwe i nie ma żadnego innego wyboru.  (...) Oznacza ono jedynie, że masz prawo odkładać jego przyjęcie o jeszcze jeden dzień. A za każdym razem, gdy to robisz, pozostajesz w swoim śnie o cierpieniu.

Teraz, od tej chwili, nie będę już tolerował w sobie błędu.
Żadnych więcej gier, żadnych snów. Jestem oddany byciu jedynie obecnością Miłości, albowiem to jest Prawda o mnie. Opinie innych, którzy jeszcze opierają się tej decyzji, nie mają żadnego znaczenia. 

„Ojcze, przyprowadź mnie do domu”, możesz być pewien, że od tej chwili dobrze jest ufać każdej małej rzeczy, która się wydarza. Albowiem choć tego nie widzisz, ci, których zwiesz aniołami – przyjaciele, którzy po prostu nie mają ciał – spieszą tu i tam, ponieważ wydałeś polecenie:
Tak, akceptuję waszą obecność w moim życiu. Niech wszystko się zmieni. Teraz każda chwila jest oddana uzdrawianiu i budzeniu się z iluzorycznego poczucia oddzielenia od Boga, jakie kiedyś omyłkowo wytworzyłem.

Daremne jest, stuprocentowo, całkowicie, absolutnie daremne jest szukanie Miłości w związku z czymkolwiek lub kimkolwiek.
Jednakże całkowicie stosowne jest szerzenie Miłości w każdym związku – z kimkolwiek lub czymkolwiek. Jednak szerzenie tej Miłości wymaga, abyś przebudził się do Prawdy świadomości, że jedyny związek, jaki ma prawdziwą wartość, to związek między tobą jako duszą a Bogiem Ojcem jako twym Stwórcą.

Lecz zaprawdę, jeśli będziesz się starał wpierw o Królestwo i podłączysz ten przewód do gniazdka wewnątrz swego serca, jeśli będzie pamiętał, że ty i Ojciec Jedno jesteście, że tylko Miłość jest rzeczywista i nic innego się nie liczy; wówczas rozpoznasz, że to, co – jak ci się wydaje – zarzuca cię litanią „ale…ale…ale…ale”, jest niczym więcej, jak echem starego nawyku. A nawyk ten nie jest w stanie przetrwać, o ile go nie karmisz.

(...) nic a nic nie ma jakiejkolwiek wartości, za wyjątkiem twego związku z twym Stwórcą.

W chwili błogości, chwili pokoju, który na zawsze przekracza wszelkie zrozumienie, chwili spełnienia tak słodkiego i tak wzniosłego, że żadne słowo nie mogłoby tego dotknąć, a co dopiero wyrazić, wówczas to, czego doświadczyłeś, jest jedynie przepływem Miłości Boga poprzez ciebie.

Potrzebujesz jedynie Miłości. Miłość zaspokaja wszystko. Miłość wszystko obejmuje. Miłość wszystko uzdrawia. Miłość wszystko przemienia. Dlatego też zapamiętaj dobrze – ty i tylko ty możesz stać się przyczyną swego spełnienia, swego spokoju i dopełnienia dla ciebie czasu. To zaś wymaga, abyś nie robił niczego prócz pamiętania, by ustanowić połączenie ze swym Stwórcą.

Przyjmij tę oto Prawdę, że ponad wszystko inne pragniesz żywego doświadczenia Miłości. A następnie pamiętaj, że nic, co robisz, nie może przynieść ci Miłości. Nic z tego, co robisz, nie może sprawić, że zatrzymasz przy sobie Miłość w formie, jaką wybrałeś. Nic, co robisz – nic, co robisz– nie może sprawić, by Miłość pojawiła się w formie, przy jakiej się upierasz.

Czy potrafisz sobie wyobrazić, że kroczysz po tej Ziemi, po tej właśnie planecie, na której się znajdujesz, i niezależnie od tego, gdzie jesteś, czujesz jak gdyby każde pasmo chmur, każde źdźbło trawy i wszystkie dobre rzeczy pod Niebem i na Ziemi już przebywały z tobą, w zasięgu twego wzroku? Czy potrafisz sobie wyobrazić, że kroczysz po tej Ziemi i czujesz, że jaśniejące nocą światło najdalszych gwiazd już jest w tobie, że całe Stworzenie spoczywa w twych dłoniach?

Nie możesz wejść w święty związek z kimkolwiek lub czymkolwiek, dopóki nie zrezygnujesz z najmniejszej potrzeby posiadania go.

I przypomnisz sobie, że twe spełnienie nie ma swego źródła w pozyskiwaniu Miłości od kogoś innego, lecz w dawaniu Miłości każdemu.

zobowiąż się do zastąpienia każdego błędnego postrzegania, jakie kiedykolwiek wytworzyłeś i każdej błędnej myśli, jaką kiedykolwiek żywiłeś na temat wszystkich i wszystkiego. Odłóż te rzeczy na bok i skup całą swą energię na prostej, lecz czujnej praktyce pamiętania Prawdy – praktyce, która powinna poprzedzać każdy twój oddech:
Żyję! – jednak nie ja, lecz Chrystus żyje we mnie. Dlatego też podporządkowuję się i poddaję tej Prawdzie, która jest zawsze prawdziwa. Albowiem moje spełnienie wypływa jedynie z pozwolenia, aby Chrystus został dany światu.

Poznasz, że Łaska jest rzeczywistością. Poznasz, że droga Życia w Królestwie jest łatwa i nie wymaga wysiłku. Lecz łatwość, czy też brak wysiłku nie oznacza braku odczuwania, albowiem przebywasz w wymiarze uczuć.(..) Brak wysiłku oznacza po prostu, że porzucasz opór przed tym, czego Miłość wymaga w danej chwili.

Droga Królestwa jest łatwa i nie wymaga wysiłku. W świecie łatwość będzie oznaczała, że pozwalasz, by runął mur, jaki wzniosłeś pomiędzy sobą a całym Stworzeniem. Nie opierasz się dłużej przeżywanemu doświadczeniu związku, czymkolwiek by on nie był – czy jest to związek z chmurą, czy z inną osobą, związek z psem czy kotem ...

Kiedy uczysz się uwalniać od barier i likwidować mury stojące pomiędzy tobą i wszystkim innym, kiedy otwierasz bramy do tego, co wielu nazywa czakrami i po prostu pozwalasz Miłości, by żyła poprzez ciebie, kiedy spoglądasz na inną osobę, na inną sytuację, na inną rzecz i uświadamiasz sobie, że nic w tym świecie nie ma mocy, by cię skrzywdzić ani by ci cokolwiek odebrać – kiedy pamiętasz, by szerzyć Miłość – wówczas jesteś wolny! Przekroczyłeś narodziny i śmierć. Nie ma dłużej poszukującego, a po Ziemi kroczy jedynie Chrystus. A jeśli zaprawdę oddałeś się temu, by spojrzeć do wnętrza, by odkryć każdą przeszkodę, jaką wzniosłeś przed świadomością obecności Miłości,...

Nie odmawiaj uczuciom roli, jaką pełnią w tym wymiarze, albowiem czucie jest wszystkim! Nie możesz poznać obecności Boga, dopóki jej nie poczujesz. Nie możesz myśleć o obecności Boga. Nie możesz obstawać przy przekonaniu na temat obecności Boga. To ci nic nie da, to nie ugasi twego pragnienia. Czucie natomiast gasi twe pragnienie. Czucie – niepohamowane, odblokowane, niczym nieprzesłaniane czucie – jest bramą do tej Miłości, która cię wyzwala!

Dopiero gdy w pełni zdecydujesz się ożyć jako obecność Chrystusa, jako obecność Miłości i wziąć odpowiedzialność za każdą chwilę swego doświadczenia, uznając, że to ty je tworzysz, robisz tak tylko z jednego powodu – bo to ty wybierasz to doświadczenie w doskonałej i nieskończonej wolności twego Nieograniczonego Istnienia… Gdy więc będziesz spoglądał na wszystko bez osądu, oczami przebaczenia, gdy zdecydujesz się ucieleśniać jedynie rzeczywistość Miłości, niezależnie od tego, co robią inni, właśnie wtedy zacznie się Życie!

Nigdy nie opuścisz tego wymiaru, który wydaje się być wypełniony konfliktem i cierpieniem, dopóki nie będziesz żył, chodząc po tej Ziemi jako myśl Miłości wyrażonej w formie, pozostając lojalny i posłuszny tylko Miłości. Nigdy nie opuścisz tego wymiaru. Nigdy nie weźmiesz swego krzyża i nie podążysz za mną. Będziesz się kręcił w kółko, raz za razem, raz za razem, tylko po to, by znów stanąć przed tą samą potrzebą wybrania jedynie Miłości.

Ojcze, zabierzmy się w końcu za to. Dość już czasu zostało zmarnowane. To już przeminęło. I dobrze. To nie ma znaczenia. [klaszcze w dłonie] Teraz! Jestem oddany Miłości. Sprowadź wszystko, czego muszę doświadczyć, by z głębi – z miejsc, w których to w sobie ukryłem – wydobyć każdą przeszkodę, która jeszcze musi zostać rozpuszczona Światłem Łaski Doskonałej Miłości. A ja uczynię wszystko, co będę mógł, po mojej stronie płotu, by otworzyć te miejsca, by je poczuć, by je objąć, by je kochać, by uznać, że ja jestem ich jedynym twórcą.
Przestanę obwiniać moich rodziców. Przestanę obwiniać moje rodzeństwo. Przestanę obwiniać mojego pra, pra, pra, pra, pra, pradziadka. Przestanę obwiniać Adama i Ewę. Przestanę obwiniać rząd. I będę kochał siebie dostatecznie mocno, by uzdrowić me oddzielenie od Boga.
Będę na tyle pokorny, by rozpoznać, że skoro oddałem się uzdrawianiu, to jeśli czegoś doświadczam, to zaprawdę oznacza, drogi Ojcze, że Ty przyniosłeś mi same dobre rzeczy. Albowiem ten moment doświadczenia może być widziany oczami, które rozpoznają, że jest on tylko chwilą przejścia do Doskonałego Pokoju, którego szukam.
Moje życie nie jest dłużej moim, albowiem nie wiem, jak naprawić ów jeden fundamentalny błąd. Ale mogę poddać się odczuwaniu każdej chwili w pełni, jednocześnie wybierając Miłość. I Miłość rozpuści ból, jaki w sobie nosiłem w związku z moimi próbami oddzielenia się od Źródła mego istnienia.
Odkładam na spoczynek tego mojego małego komara. Albowiem jedyna rzecz, która błyszczy, to Chrystus.

Gdzie jesteś teraz? Czy jesteś gotowy pozwolić sobie widzieć wszystko wokół ciebie i w sobie jako bramę do Królestwa Niebieskiego, czekającą tylko na to, byś uznał jej obecność i ją otworzył? 
Jeśli dobrze przyjrzysz się swym uczuciom i znajdziesz jakiś ślad oporu, to jeszcze nie podjąłeś koniecznego zobowiązania, które daje ci moc otwarcia tej bramy.

Poczuj to, co stworzyłeś jako substytut Prawdy. Przyznaj się do tego, spójrz na to, a następnie uwolnij to. Naucz się, że niezależnie od wyboru, jakiego dokonałeś w przeszłości, gdy już go przyjąłeś, gdy już go poczułeś, pozostajesz doskonale niewinny i wypełniony mocą, by wybrać jeszcze raz, by poczuć, by ponownie nauczyć się odczuwać cudowne ciepło, które przenika Królestwo Niebieskie.

Och tak. Znów zaczynam. No cóż, mogę z tego zrezygnować. Postawię stopy mocno na ziemi i, zaiste, będę żył pełen pasji dla Prawdy Królestwa Niebieskiego!

I nigdy nie zapominaj śpiewać, śmiać się, tańczyć i bawić przez całą drogę!

niedziela, 9 czerwca 2019

Droga Serca – Lekcja 5, podsumowanie

Odkryjesz taki sposób kroczenia przez życie, w którym doświadczysz bycia unoszonym przez coś, co zdaje się być na zawsze poza tobą, a jednak jest w tobie jako rdzeń i istota twego własnego istnienia.

Czy warto więc oddać się Drodze serca? O tak! Jej zwieńczeniem jest rozpoznanie, że to nie ty żyjesz Życiem, lecz raczej Życie żyje tobą.

Odkryjesz, że istnieje takie miejsce w tobie, z którego możesz spoglądać na wszystko z doskonałym spokojem, doskonałą akceptacją i doskonałą Miłością. Gdy bowiem opanujesz Drogę serca, odkryjesz, że nie ma dla ciebie rzeczy nie do przyjęcia

Albowiem nie będziesz już czuł żadnego niepokoju, żadnej potrzeby, by kierować swą podróżą. Nie pojawią się żadne pytania. Będziesz trwał w pokoju. I w tym pokoju będzie przez ciebie przepływał Oddech Boga.

Sam z siebie nie czynię niczego, lecz Ojciec czyni wszystko przeze mnie.

Jednak w tym wszystkim będzie obecna pewna jakość świadomości – zwana świadkiem– która po prostu to wszystko obserwuje, czekając na poruszenie wiatrem Ducha. I choć inni mogą tego nie widzieć, praktycznie wszystko, co powiesz, będzie niosło brzmienie Prawdy.

Wyobraź sobie sposób funkcjonowania, w którym kreatywność i życie płyną ze Źródła znajdującego się tak głęboko w tobie i wokół ciebie ... które wie jak ma się wyrażać przez ciebie w taki sposób, że stale służy jedynie Pojednaniu, przebudzeniu całego Stworzenia w Prawdzie Bożej obecności.

Pragnij więc doskonałej jedności z Bogiem. Pragnij być Chrystusem wcielonym. Pragnij być wszystkim tym, czym twój Stwórca cię stworzył, nawet jeżeli nie masz pojęcia, czym to może być.

...  a zatem jeśli opanowałeś energię pragnienia poprzez opieranie jej zawsze na pragnieniu bycia takim, jakim zostałeś stworzony, wówczas rzeczywiście całe twe życie oraz wszystkie kolejne oraz drugorzędne pragnienia będą służyły temu jednemu wielkiemu pragnieniu.

... pragnienie jest wszystkim, a bez niego nic nie może się pojawić.

Tylko poprzez odczuwanie pragnienia, a nie tłumienie go, możesz naprawdę zacząć przechodzić w stronę etapu mistrzostwa, w którym energia pragnienia zawsze służy owej Wyższej Woli – Woli Boga dla ciebie.

W świecie czasu możesz rozwijać pragnienie poprzez intencję. 

Dlatego też konieczne jest użycie czasu do tego, by rozwijać posługiwanie się intencją. Albowiem bez intencji pragnienie nie może osiągnąć krystalicznie czystej ostrości, precyzji lasera, który potrafi przebić się przez grubą warstwę śmieci tego świata, tak by mogło z ciebie wypłynąć nowe stworzenie.
(Intencja) Oznacza raczej rozwijanie w swych procesach myślowych sztuki pamiętania, po co tutaj naprawdę jesteś. Jesteś tutaj, by pamiętać, że jesteś myślą Miłości w formie. Jesteś tutaj, by pamiętać, że jesteś jednym z Bogiem. Jesteś tutaj, by pamiętać, że ten, którego nazywałem Abba – Ojciec, choć nadaje Mu się wiele imion, pozostaje źródłem twej jedynej rzeczywistości. 

Dlatego też intencja na Drodze serca oznacza codzienne posługiwanie się czasem po to, by skupiać swą uwagę na pragnieniu bycia Chrystusem wcielonym.

A twą funkcją jest uzdrowienie twego poczucia oddzielenia od Boga.

Jak zatem stosować intencję? Tak jak do tej pory używałeś czasu, by nauczać siebie szybkiego rozpraszania się, tak teraz powinieneś sobie codziennie zadawać jedno pytanie:
Czego najbardziej pragnę?
Co robię na tej planecie? Czemu jestem oddany?

A zatem niech twa intencja stanie się krystalicznie jasna. I przypominaj sobie o niej codziennie.
Moją intencją jest posługiwać się czasem w sposób konstruktywny, tak by ponownie nauczyć się, co oznacza trwać w Królestwie Niebieskim i wypełniać mą funkcję. A moją funkcją jest uzdrawianie. Uzdrawianie zaś wymaga obecności Chrystusa, gdyż tylko Chrystus może wyrażać Miłość, która prowadzi do uzdrowienia.

Droga serca zaczyna się od rozpoznania, że już jesteś kochany przez jedyne Źródło,

Przyzwalanie jest zatem pielęgnowaniem takiego sposobu patrzenia na wydarzenia twego życia, dzięki któremu nie traktuje się ich jako przeszkód w otrzymywaniu tego, czego się chce, lecz jako pomoc w dalszym rozwoju. Każde wydarzenie obdarza cię błogosławieństwem w postaci lekcji wymaganych do uzdrowienia przeszkód – nie tyle w osiągnięciu sukcesu, lecz w uświadomieniu sobie obecności Miłości jako źródła i podstawy twego istnienia. Na etapie przyzwalania zaczynamy więc pielęgnować akceptację wszystkich rzeczy, jakich doświadczamy.

Przyzwolenie jest więc pielęgnowaniem pewnej jakości świadomości, w której spoczywasz, rozpoznawszy, że twe życie nie jest dłużej twoim. Ty już go nie określasz i nie kontrolujesz. 

Poprzez przyzwolenie rozwijasz w sobie ufność.

Przyzwolenie jest początkowym etapem rozwijania w sobie pokory oraz świadomości tego, że ostatecznie musisz poddać się czemuś będącemu poza intelektem i kontrolą egotycznej części umysłu, ponieważ sprawca i wykonawca, który starał się do tej pory robić to wszystko, zostaje wreszcie rozpoznany jako nieprzydatny do niczego.

W miarę dojrzewania w tobie tych trzech etapów łagodnie wchodzisz w ostatni etap poddania się. A poddanie się oznacza, że nie odczuwasz dłużej żadnego niepokoju. Poddanie się oznacza, że każdą cząstką swego istnienia rozpoznajesz, że nikt tutaj nie żyje życiem, lecz że to Życie przepływa przez osobowość ciało-umysłu, dopóki ona trwa. To tutaj kończy się i wypełnia mistyczna przemiana. Właśnie tutaj pojmujesz znaczenie nauczania:

Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.


Poddanie się jest etapem, na którym doskonały pokój staje się fundamentem – nie dla bierności czy bezczynności, lecz dla jeszcze większej aktywności.

I ostatecznie zaczynasz pojmować, że ponieważ jesteś Chrystusem, to jesteś odpowiedzialny za całość Stworzenia. Nie możesz więc pomyśleć ani jednej myśli, która nie wpłynęłaby na najdalszą z gwiazd. 

Jednak Droga serca koryguje twe postrzeganie, dzięki czemu rozpoznajesz, że twą największą radością, największym spełnieniem jest w pełni i świadomie przyjąć odpowiedzialność za całość Stworzenia. Dlaczego? Ponieważ wtedy nagle uświadamiasz sobie, że nie jesteś sprawcą i wykonawcą, że możesz przyjąć odpowiedzialność za cokolwiek i za wszystko, ponieważ poprzez ciebie cała moc w Niebie i na Ziemi wprawiana jest w ruch, po to by przejawiać Miłość Boga. A więc krótko mówiąc, wszystko jest w rękach Boga, nie twoich. I dlatego mówimy:

Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!

Pragnienie, intencja, przyzwolenie, poddanie się.


Odpowiedzialność:
Ja, i tylko ja, jestem źródłem tego, czego doświadczam i co postrzegam. Nie jestem ofiarą świata, który widzę. Wszystko zaś, czego doświadczam, sam do siebie przywołałem. To oczywiste. Bez żadnych wymówek, żadnych „jeśli”, „oraz” i „ale”. Tak po prostu jest.

Droga serca rozwija zatem dojrzałość pragnienia, intencji, przyzwolenia [pokora] i poddania się [pokój]. I nie ma żadnej cechy, która byłaby ważniejsza niż wspomniana przez nas już wcześniej pokora. 

Prawdziwa pokora płynie z głęboko osadzonego rozpoznania, że nie możesz zbawić sam siebie, że jesteś stworzeniem, a nie Stwórcą, ...

 ... I gdy uświadomisz sobie, że choćbyś nie wiem jak się starał, i tak nigdy nie ogarniesz tego Źródła swoim małym „ja”, wówczas wejdziesz łagodnie w pokorę – prawdziwą pokorę.

Pokora jest rozpoznaniem, że im bardziej wchodzisz w mistrzostwo, tym większe jest pragnienie dyscypliny i czujności. Dyscyplina nie oznacza robienia czegoś trudnego, czego nie lubisz robić. Dyscyplina jest niczym umiejętności artysty, który je rozwija i udoskonala po prostu dlatego, że ma głębokie pragnienie jeszcze piękniejszego tworzenia i czerpie z tego wielką radość. 

Dyscyplina umysłu opiera się na rozpoznaniu, że można z wielką radością świadomie powtarzać decyzję, by nauczać jedynie Miłości i dokonywać wyboru o dopuszczaniu do twej świadomości jedynie tych wzorców wibracji, które odzwierciedlają Prawdę, piękno i wartość tego, kim jesteś.

Mistrz przyjmuje Miłość i wdzięczność ofiarowaną przez tych, których dotknęły jego nauki i oddaje to wszystko Bogu, rozpoznając, że te rzeczy nie mogłyby wydarzyć się same z siebie.

Jednak dzięki pokorze nauczyłem się, by pamiętać o prostocie tego, że sam z siebie nie mogę uczynić niczego. Rozwijałem w sobie sztukę ciągłego bycia uczniem Miłości, a nie profesorem Miłości, ... W miarę, gdy robisz postępy i gdy pozwalasz przepływać przez siebie coraz większej obfitości Bożej Miłości, dostrzegasz, że zaczynasz wyróżniać się z tłumu i że zaczynasz przyciągać tych, którzy chcą światła. Gdy to się dzieje, musisz praktykować dyscyplinę i czujność poprzez nieustanne przypominanie sobie o pokorze, aż będziesz pamiętał o niej przy zaczerpnięciu każdego oddechu.

Pokora jest absolutnie niezbędna. Poprzez ciebie i dzięki owej bramie pokory może zostać włączone Światło Mocy o jeszcze większym natężeniu. Jeśli światło o takim natężeniu nie wydaje się płynąć w twoim życiu, dobrze się przyjrzyj, czy pamiętasz o pokorze i czy się jej oddajesz. 

Pokora jest główną cechą, jaką należy rozwijać. Dlatego też, gdy się modlisz, zaprawdę proś o wielkość. Powiedz Ojcu, że jesteś gotowy ucieleśnić pełnię Chrystusa i w swym wnętrzu po prostu dotrzymaj obietnicy, że zawsze będziesz pamiętał, że nie ty jesteś wykonawcą i sprawcą. Jesteś po prostu tym, kto rozpoznał, że jedynie Miłość Boga może cię spełnić jako duszę. Jedynie wypełnienie twego celu, czyli bycie kanałem dla Miłości, może ci przynieść sukces, jakiego naprawdę szukasz. Gdy zamiast oddawać się zastanawianiu nad opiniami innych ludzi, jesteś w pełni oddany temu celowi, wówczas ta Moc może zacząć przepływać przez ciebie.

I nigdy nie zaniedbuj potrzeby dyscypliny opartej na fundamencie pokory.

Źródło, Stwórco, Boże Ojcze, Boże Matko, Wszystko Co Jest, Abba – jestem gotowy być tym, czym mnie stworzyłeś, abym był. Postanawiam pamiętać, że jestem skutkiem, a nie przyczyną. Bądź wola Twoja, wiem bowiem, że Twoją Wolą jest, abym był w pełni szczęśliwy. Objaw mi więc taką ścieżkę, na której mogę poznać to szczęście. Albowiem moja droga zawsze zawodziła, ale Twoja nigdy nie zawodzi.
Następnie każdego dnia pamiętaj o energii wdzięczności i uznania. Dobrze jest być wdzięcznym sobie nawzajem.

Powiedz „tak” Życiu – powiedz, że jesteś gotowy pozwolić, aby jego pełnia obmyła cię i poniosła w coraz głębsze zrozumienie i pojmowanie tego wszystkiego, czym jest Bóg. I zaprawdę, jeśli zechcesz to przyjąć, spoczywanie w świadomości Boskiej pokory będzie najsłodszym doświadczeniem, jakiego mógłbyś zaznać.
Pragnienie, intencja, przyzwolenie i poddanie się. ... Jesteś tutaj, aby żyć jako Prawda tego, kim jesteś.

Pokora… Jeśli kiedykolwiek zastanawiasz się, jak zakotwiczyć swą świadomość w pokorze, przerwij to, co robisz teraz i zadaj sobie następujące pytanie:
Czy ja stworzyłem sam siebie?
Bardzo dobrze wiesz, że odpowiedź brzmi:
Nie, nawet nie wiem, kiedy zostałem stworzony. Coś mnie zrodziło. Co to takiego?

Droga serca jest drogą, która koryguje postrzeganie i przywraca prawidłowe myślenie, po to byś nie był dłużej sprawcą, wykonawcą i reżyserem. Twe opinie nie będą w ogóle nic dla ciebie znaczyły. I w owej wielkiej pustce odnajdziesz doskonały pokój. 

wtorek, 23 kwietnia 2019

Droga Serca – Lekcja 3, podsumowanie


3.      Nie ma w mym życiu zwykłych chwil. Z każdym oddechem moje doświadczenia tworzą układany przede mną przez Boga pomost, który ma przyprowadzić mnie do domu. Dlatego wniosę świadomość w każdą chwilę i pozwolę jej nauczyć mnie, jak przebaczyć, jak objąć, jak kochać, a zatem jak żyć w pełni.

Za każdym razem, gdy myjecie talerz i kubek po śniadaniu, spójrzcie na te rzeczy i powiedzcie:
Mój Boże! Oto moje życie! Oto moja ścieżka do domu! I zamierzam żyć tym życiem!

Kiedy więc następnym razem świat odzwierciedli ci coś, co wywoła twój gniew, lub sprawi, że zaczniesz osądzać, zatrzymaj się dokładnie tam, gdzie jesteś, i spójrz na to – nie z osądem własnego osądu, lecz z niewinnością i uczciwością:
Acha, widzę, że kogoś osądzam. Co za interesująca chmura płynie po niebie mojej świadomości! Ciekawe, czy byłbym w stanie dokonać innego wyboru…

A zatem, gdy wiesz, że osądziłeś, powiedz:
Ach tak! To jest ta energia. Rozpoznaję tę chmurę, która właśnie przepłynęła przez pole mej świadomości. Lecz mogę wybrać jeszcze raz.

Gdy go zauważasz lub skierujesz na niego swą świadomość, staje się on czymś teraźniejszym. A więc on jest właśnie tutaj, przed tobą, aby zostać odczynionym. I oto na czym masz się skupić:
Wybiorę jeszcze raz.

A więc gdy pojawia się owo dawne wspomnienie, pozostań z nim. Spójrz na nie. Rozpoznaj jak wtedy działał osąd. A następnie powiedz tej osobie czy też temu wydarzeniu:
Nie osądzam cię. Wybaczam sobie to, co stworzyłem. Obejmuję cię i kocham. I uwalniam cię, abyś był sobą. Błogosławię cię Błogosławieństwem Chrystusa.

A zatem gdy coś wytrąca cię z równowagi, potraktuj to jako błogosławieństwo. Odwróć swą uwagę od tego, co – jak ci się wydaje – wytrąca cię z równowagi i przypomnij sobie pierwszy aksjomat:
Ja jestem źródłem swego doświadczenia. Czuję się wytrącony z równowagi. Co takiego we mnie potrzebuje uzdrowienia?
Zacznij oddychać głęboko i rytmicznie całym ciałem. Niech ciało się rozluźni, a ty zapytaj:
Co jest takiego w energii tej osoby, co naprawdę wywołuje moją reakcję?
I zobaczysz to natychmiast:
Ach, ona jest taka krytyczna. To krytycyzm wywołuje moją reakcję. Kiedy ja sam byłem krytyczny wobec innych?
I być może od razu zdasz sobie sprawę:
No cóż, krytykuję, ponieważ oni krytykują.
Lub wrócą do ciebie wspomnienia, nieprzyjemne wspomnienia – jeśli będziesz je osądzał. Niech powrócą. Oddychaj dalej i odpręż się. Spójrz na tę energię bycia krytycznym. Uszanuj ją. Ukochaj ją. Albowiem jest ona stworzeniem. To twoje stworzenia wracają do ciebie, abyś mógł je objąć i przemienić. Po prostu pobądź z nimi. Spójrz na nie.
Ach tak, bycie krytycznym… Ja z pewnością to potrafię. Bywałem taki w przeszłości. Znam tę energię bardzo dobrze.
Spójrz na jakąś scenę w twej pamięci, w której to ty krytykowałeś. Spójrz na to z głęboką szczerością i uczciwością, i powiedz sobie:
Wybaczam sobie moje krytykanctwo. Wybaczam sobie swój osąd siebie samego. Postanawiam nauczać jedynie Miłości.

W miarę jak będziesz to ćwiczył, staniesz się w tym bardzo bardzo dobry. Będziesz w stanie robić to ot tak! [pstryka palcami] I gdy zaczniesz już widzieć w innych Światło, możesz zapytać Ducha Świętego:
Co w nich przesłania ta energia bycia krytycznym? O co oni tak naprawdę wołają?
I wówczas poczujesz współczucie. Albowiem zostanie ci objawione, dlaczego oni wewnętrznie cierpią. I oto nagle, zamiast impulsywnie wobec nich reagować, może po prostu poczujesz współczucie. Twój dobór słów i twe zachowanie mogą okazać się inne niż kiedykolwiek mógłbyś to sobie wyobrazić. Mimo to będzie przez ciebie przekazywane dokładnie to, co im służy.

Gdy kładąc głowę na poduszkę, bierzesz głęboki oddech, spójrz na cały dzień, ogarnij go swą świadomością, a gdy będziesz robił wydech, powiedz sobie w myśli:
Uwalniam ten dzień i wybaczam mu. Był doskonały. I się zakończył.